-Andrzej chce wstać.-powiedziałaś cicho, lecz dobitnie. Zaowocowało to tym, że otwarł oczy, lekko je mrużąc.
-Wiesz, że mówisz jak moja matka? Tylko ona używa mojego polskiego imienia.-stwierdził zachrypniętym głosem, który bardzo przypadł ci do gustu.
Poczułaś rezygnację.
Rozsypałaś się na drobne kawałki.
Przepadałaś.
Nie wiesz co jest w tym facecie, ale właśnie to coś mówi ci, że nie możesz go stracić. On nie może opuścić twojego życia. Całujesz go. Namiętnie. Zachłannie. Porywczo. Jak nikogo innego. Nawet Roberta tak nie całowałaś. Czujesz, że wszystko jest inne. Ty jesteś inna. Chyba czujesz się szczęśliwa.
-Co z nami będzie?-pytasz gdy odrywacie się od siebie. Jest to trudne pytanie. Widzisz w oczach Andreasa zmieszanie. Jest ci przykro. Nie chcąc widzieć wyrazu jego twarzy, odwracasz się w drugą stronę. Najchętniej zakopałabyś się w swoim łóżku. Jest ci tak cholernie źle. Łzy w jednej chwili gromadzą się w twoich oczach. Najchętniej byś je wstrzymała. Nie chcesz, by on widział, że płaczesz. Gdy twoim ciałem wstrząsa szloch, czujesz jak jego umięśnione ramiona znów przyciągają cię do siebie. Wtulasz się w niego. Czujesz się bezpieczna.
-Żabciu...-zaczął Andreas, lecz przerwał mu hałas dochodzący z pokoju Alicji.-Pójdę zrobić śniadanie, bo chyba dzieciaki wstały.-powiedział tak po prostu i wstał z łóżka. Zostałaś sama. Z każdą chwilą coraz bardziej żałujesz tej nocy. To nie powinno się stać. Masz ochotę wrócić do Polski. Tam wszystko było łatwiejsze. Tylko, że to będzie ucieczka. Tchórzostwo. Niechętnie wstałaś z łóżka. Podeszłaś do szafy, z której wyjęłaś ubrania. Mimo spędzonej nocy nie chcesz by Andreas widział cię jak paradujesz po domu w piżamie. Gdy już jesteś gotowa schodzisz na dół. To co tam zastajesz kompletnie zwala cię z nóg. Andrzej smaży naleśniki przy pomocy Ali i Łukasza. Ten widok chwyta cię za serce. Chcesz żeby było już tak zawsze. Tylko, że to nie zależy tylko od ciebie.
-Siadaj. Zaraz podam śniadanie. Kawę czy herbatę?-Za ten jego spokój i opanowanie masz ochotę go udusić. Widocznie na nim wydarzenia z ostatnich 24 godzin nic nie znaczył.
-Kawę. Cześć dzieciaki.-poczochrałaś Łukasza po głowie, a Alę pocałowałaś w czoło, na co mała popatrzyła na ciebie spod byka.
Gdy zmywałaś po śniadaniu, Alicja z Łukaszem bawili się w ogrodzie. Andreas chwile wcześniej skończył rozmowę ze swoją mamą i teraz stał oparty o szafkę z kubkiem kawy. Przyglądał ci się. Czułaś to.
-Karolina....
-Nic nie mów.-przerwałaś mu, odwracając się w jego stronę-Po prostu zniknij z mojego życia tak jak się w nim pojawiłeś. Łączą nas tylko sprawy zawodowe. Nic więcej. Ta noc-wzięłaś głęboki oddech-udawajmy, że nie miała miejsca.
-Karolina nie nie pozwolę ci odejść. Zależy mi na tobie. Tylko bałem się, że ta noc nic dla ciebie nie znaczy. Chce spróbować stworzyć z tobą związek.-Czułaś, że Andrzej mówi bardzo szczerze.
Ale czy mimo wszystko potrafisz mu zaufać? Wybaczyć to jak potraktował cię wcześnie?
Czy tylko ja mam wrażenie, że Andrzej zachował się jak idiota?
To będzie tak wyglądać.
Załóżmy, że Karolina jest zodiakalnym wodnikiem. Właśnie dlatego tak się zachowuje. I po prostu ten znak tak szybko się zakochuje, że o ja pierdziele.
Przepraszam, że rozdziału nie było tydzień temu, ale jak dodałam ostatni rozdział to posypałam się na drobne kawałki i przez kilka dni nie mogłam się pozbierać.
Chciałabym to całe opowiadanie przez wakacje napisać. Nie wiem czy mi się uda.
Szkoda, że tak mało osób komentuje, ale dzięki ilości wyświetleń przemogłam się i napisałam ten rozdział.
Na dniach możecie spodziewać się czegoś na partach, bo będę tam intensywnie pracować. Chyba, że nie ma dla kogo. Wszystko zależy od was.
Pozdrawiam :*