sobota, 27 lutego 2016

Epilog

 31 styczeń 2016r.

-Żałujesz?
-Czego?
-Tego, że cię tam z nimi nie ma. Że grasz dla Polski. Że jesteś tu ze mną. Gdybym nie przyjechała do Magdeburga byłbyś teraz mistrzem Europy.
-Nie był bym. O grze dla Polski myślałem na długo wcześniej zanim się pojawiłaś w moim życiu. Chciałem tego.
-A polski klub?
-Chyba nie. Nie myślałem o przeprowadzce. No może do tego momentu jak mi uciekłaś. Chciałem wtedy być jak najszybciej z tobą.
-Pomyślałbyś kiedyś, że ta stłuczka zmieni twoje życie?
-Nigdy. Myślałem, że już zawsze będę sam.

Przez ostatnie 6 lat wasze życie zmieniło się diametralnie. A przemiana jaka zaszła w was samych była jeszcze większa. Teraz znowu czujecie się szczęśliwi. Znowu nie musicie radzić sobie z całym światem w pojedynkę.  Macie przy sobie osobę, która zawsze będzie was wspierać. Po narodzinach Antosia w 2014 roku podjęliście pierwszą wspólną, trudną decyzję. Postanowiliście, że zamieszkacie w Polsce. Szczęśliwym trafem kielecki klub zaproponował Andreasowi kontrakt i dzięki temu mogłaś dalej mieszkać w swoim rodzinnym mieście. Cieszyłaś się z tego ogromnie. Chciałaś aby wasze dzieci wychowywały się wśród rodziny i znajomych. Andreasa rodzice również postanowili wrócić do Polski. Po ślubie postanowiliście, że ty zostaniesz prawnym opiekunem Łukasza, a Andrzej Alicji.

Jednej sprawy w dalszym ciągu nie udało ci się rozwiązać. Mianowicie tego czy zginąłem  przez przypadek czy to było zabójstwo. A może samobójstwo? Tego już się chyba nigdy nie dowiesz. A już na pewno nie tutaj, na ziemi. Może kiedyś jak się spotkamy, tam po drugiej stronie, to wszystko ci wyjaśnię. Teraz proszę cię tylko o jedno: nie rozdrapuj starych ran. Jesteś szczęśliwa i taka bądź. Ciesz się swoim życiem i tym co ono daje. A przeszłość zostaw w spokoju.


Miłości nie oszukasz

Możesz mieć na głowie
spraw tysiące.
Możesz szaleńczo
biec przez życie.
Lecz zawsze najważniejsze
będą
miłość i jej żądze.
Będziesz o nich mówić;
będziesz marzyć skrycie.

Pozorna obojętność
wielu pewnie zmyli.
Słowa beznamiętne
w błąd wprowadzą.
Lecz myślisz o chwili,
gdy ktoś cię przytuli.
Miłość ma nad nami
czarodziejską władzę.

Oskar Wizard



No i co ja mam napisać? Nie wszystko tu wyszło tak jak chciałam, ale mówi się trudno. Nie będę już nic poprawiać, bo to nie ma sensu. Dziękuję bardzo wszystkim, którzy tu zawitali. Cieszę się z tego ogromnie. Co do moich planów na najbliższe opowiadanie to jeszcze nic nie jest przesądzone. Mam nadzieję wkrótce zawitać na ukryte-pragnienia.blogspot.com  ale nie wiem dokładnie kiedy. I czy w ogóle.

Co do kontynuacji tego opowiadania to jeśli już będę coś pisać dalej to o Karolu, więc Karolina z Andreasem zapewnie się tam również pojawią.  Ale to oczywiście zależy tylko od was. 
Pozdrawiam :*

sobota, 13 lutego 2016

7.Nieprzewidywalność

21 maja 2014r.

Do twojego rozwiązania zostały praktycznie dni. Codziennie, od twojego powrotu do Kielc, chodziłaś na grób Roberta. Czułaś, że daje ci to niezwykłą siłę do życia. Bywały też dni, że czułaś się tak samo jak w czerwcu 2010 roku. Karol w takich chwilach był nieoceniony. Dawał ci ogromne wsparcie. Od twojej ucieczki w grudniu, z Andreasem nie rozmawialiście ze sobą. Karol cały czas próbował cię do tego nakłonić, lecz bezskutecznie. Byłaś uparta. Nie chciałaś mieć do czynienia z człowiekiem, który cię okłamał.  On zaś do świąt próbował się do ciebie dodzwonić, oczywiście bezskutecznie. Unikałaś rozmowy o nim jak tylko mogłaś. Tylko, że to nie było łatwe. Wszyscy próbowali cię przekonać, że powinnaś porozmawiać z Andreasem. Do tej walki z tobą przystąpili nawet twoi teściowie. I to chyba oni mieli najmocniejsze argumenty ze wszystkich.

-Karolina, zrozum, Robert chciałby abyście były szczęśliwe. Przecież nic się nie stanie jeśli zadzwonisz do Andrzeja i mu powiesz, że jesteś w ciąży. Do cholery on ma prawo wiedzieć!-Karol po raz kolejny próbował cię przekonać, że rozmowa z Andreasem jest konieczna. Tylko, że tym razem nie przebierał w słowach. Po raz pierwszy w życiu widziałaś go tak zdenerwowanego. Czułaś, że tym razem nie wywiniesz się od tej rozmowy.  Skapitulowałaś.
-Dobrze, zadzwonię do niego. Jutro.
-Dzisiaj.-Karol nie ustępował.
-Dorze, dobrze. Już dzwonię.-Poddałaś się jego spojrzeniu. Wyciągnęłaś telefon z kieszeni i wybrałaś numer Andrzeja. Po kilku sygnałach usłyszałaś, że odzywa się automatyczna sekretarka. -Nie odbiera. Widocznie on też nie chce ze mną rozmawiać. Idę się położyć, bo ktoś tu dzisiaj strasznie kopie.-powiedziałaś głaszcząc się po dość sporym brzuchu. Twój maluszek był dzisiaj bardzo niespokojny. Jakby przeczuwał, że coś się wydarzy.

Nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś. Obudził cię dzwoniący telefon. Jakież było twoje zdziwienie, gdy okazało się, że jest to mama Andrzeja. Nie wiedziałaś czy masz odebrać. Nie miałaś pojęcia co Andreas powiedział swoim rodzicom, o twoim wyjeździe. Gdy twój telefon zaczął dzwonić po raz kolejny, zaczęłaś się bać. Przecież gdyby pani Irenka nie miała jakiegoś ważnego powodu pewnie by do ciebie nie zadzwoniła.
-Karolina odbierz w końcu ten telefon!-krzyknął najprawdopodobniej z kuchni Karol. Po raz kolejny tego dnia go posłuchałaś.
-Halo
-Karolinko, ja cię bardzo przepraszam, że dzwonię, ale Andrzej z Łukaszkiem -Po drugiej stronie usłyszałaś ciche chlipanie- mieli wypadek. Lekarze mówią, że z małym wszystko w porządku, ale z Andrzejem jest gorzej.-nastąpiła chwila ciszy, w której słyszałaś głos taty Andrzeja-Nie niepokoiłabym cię, ale my będziemy dopiero za kilka godzin...
-Kilka godzin?
-Tak, zanim będziemy w Polsce.
-W Polsce?-powtarzałaś za mamą Andreasa jak papuga. Nie dowierzałaś w to co przed chwilą usłyszałaś. Mogłaś go stracić. Znowu. Nie zdając sobie sprawy z tego co robisz wydałaś głośny jęk.
-Tak, w Kielcach-mówiła, niezrażona twoim krzykiem, mama Andreasa. Nawet nie zauważyłaś, gdy obok ciebie pojawił się Karol i to on teraz rozmawiał z panią Ireną. Nie wiesz kiedy i jak znalazłaś się w szpitalu. Następne, dopiero, co rejestrujesz to Łukasz, który wyciąga rączki w twoim kierunku, wołając przy tym: mama. Nie zważając na moce kopanie w twoim brzuchu, mocno przytulasz do siebie maca. Już po chwili obok ciebie znajdują się lekarze, którzy szczegółowo informują cię o zdrowiu Łukasza. Na szczęście mały ma tylko złamaną rękę oraz kilka zadrapań i siniaków.
-A co z Andrzejem?-pytasz, a lekarze wymieniają między sobą znaczące spojrzenia. Któryś z nich trzymając cię delikatnie za plecy, wyprowadza cię z sali Łukasza, na korytarz. Jak najdalej od małego, który mógłby was usłyszeć. 
-Może usiądziemy?-odpowiada inny z lekarzy. Jest źle. Tylko taka myśl siedzi w twojej głowie.-Pani mąż ma obrażenia wewnętrzne. Operacja potrwa jeszcze z 2 godziny. Zrobimy wszystko co w naszej mocy...

Gdy wracałaś do sali Łukasza, zobaczyłaś Karola, który siedział pod drzwiami.
-I co z Andrzejem?
-Nie jest dobrze.-odpowiedziałaś-Karol tak cholernie się o niego boję.
-Wiem mała. Wiem-mówił Karol głaszcząc cię po plecach
-Mógłbyś przywieść Alicję? Przynajmniej Łukasz się nie będzie co chwilę pytał gdzie jest Andrzej.
-Zadzwonię do rodziców, żeby ją przywieźli. Przecież nie zostawię cię tu samej.
-Dziękuję ci. Kochany jesteś.

Tak jak przypuszczałaś, gdy Łukasz zobaczył Alicję od razu przestał pytać co z tatą. Ty zaś z każdą chwilą zaczynałaś martwić się coraz bardziej. Operacja Andrzeja trwała zdecydowanie zbyt długo.
-Pani Karolino możemy porozmawiać?-zapytał w końcu jakiś lekarz. Zostawiłaś dzieci z Karolem i wyszłaś przed salę.
-Co z Andrzejem?-wydukałaś. Ciągle się bałaś. Nie chciałaś po raz drugi tak kończyć swojego związku. Mimo, że go od pół roku nie było. Ciągle kochałaś Andreasa. Może zbyt pochopnie uciekłaś z Magdeburga, ale musiałaś poukładać sobie parę rzeczy.
-Powinien się za chwilę obudzić. Jego stan jest stabilny. Operacja poszła zgodnie z planem. Pan Andrzej jest silny.-lekarz posłał ci pocieszający uśmiech-Może go pani zobaczyć.
-Dziękuję.

Gdy zobaczyłaś poobijanego Andrzeja miałaś w sobie tylko dwa uczucia. To że go tak strasznie kochasz i to drugie mocno kopające cię w brzuchu. Wasz maluch strasznie dzisiaj kopał, zupełnie tak samo robiła Ala, gdy....
-Karolina...-wychrypiał cicho Andreas. Szybko znalazłaś się koło niego, chwytając go za rękę.
-Ciiii nic nie mów. Jestem tutaj. Z Łukaszem wszystko w porządku. Alicja z Karolem są u niego. Twoi rodzice powinni niedługo tu być.
-Przepraszam, chciałem przyjechać jak najszybciej gdy dowiedziałem się o ciąży, ale nie chcieli mnie puścić w klubie. Przepraszam, powinienem to wszystko ci jak najszybciej wyjaśnić.-Andrzej delikatnie wyrwał się z twojego uścisku i położył swoją rękę na twoim brzuchu. Malec w końcu się uspokoił.-Chłopiec czy dziewczynka?
-Nie wiem-odpowiedziałaś zachrypniętym głosem. Ten gest Andrzeja odebrał ci rozsądek. Znowu liczyło się teraz i tu. Tak jak 9 miesięcy temu. Nagle drzwi do sali otwarły się i zobaczyłaś w nich rodziców Andrzeja oraz kobietę z hali. Miała ona zatroskany wyraz twarzy. Jego rodzice zaś byli zdziwieni gdy cię zobaczyli. A raczej twój brzuch i rękę Andrzeja na nim.
-Karolina moich rodziców już znasz, a to jest moja siostra Kasia.-powiedział. Teraz wszystko stało się jasne. Nagle poczułaś jak po twoich noga coś leci, a zaraz potem mocny skurcz. Alicja też tak kopała przed swoim urodzeniem.


Najtrudniejszy rozdział jaki musiałam kiedykolwiek napisać. I tak czuje, że nie jest tak jak powinno być. Chciałam wam jeszcze przedstawić kilka scenek z narodzin małego Andreasiątka, ale postanowiłam was pomęczyć jeszcze tydzień z decyzją czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. 
Jest mi bardzo smutno, że tylko 2 komentarze zastałam pod poprzednim rozdziałem, ale macie trochę czasu do naprawienia się. 
Za tydzień będzie koniec.
Pozdrawiam :*


piątek, 5 lutego 2016

6.Niespodzianki

 Początek grudnia 2013r.

Budowanie szczęśliwego związku jest ciężkie i czasochłonne. Jeśli do tego doliczyć dwójkę rozbrykanych dzieciaków to ta "budowa" jest niełatwa. Razem z Andreasem próbowaliście robić wszystko, aby wasz związek się udał. Nie zawsze było kolorowo, ale miałaś nadzieję, że wam się udało. Na razie nie mieszkaliście ze sobą, ale wszystko do tego dążyło. Rozmawialiście nawet o małżeństwie, ale do tego było zdecydowanie za wcześnie. Nie czułaś się jeszcze po prostu na siłach do tego, aby znowu coś zmieniać. Niestety ostatnimi czasy nie czułaś się zbyt dobrze. Miałaś pewną teorię dlaczego tak się dzieje. Tylko bałaś się ją sprawdzić. Bałaś się, że znowu twoje życie może odwrócić się do góry nogami. Zresztą nie tylko twoje. Andreasa również. Nie byłaś pewna czy jesteście na to gotowi. Tylko czy na to można się przygotować?
Nie chcąc dłużej się zastanawiać i zamartwiać, postanowiłaś zrobić test. Tak jak przypuszczałaś zobaczyłaś na nim 2 kreski. Teraz twoje uczucia były zupełnie inne niż prawie 4 lata temu, gdy się dowiedziałaś, że jesteś w ciąży. Wtedy były łzy radości i szczęścia. Euforia, że narodzi się owoc waszego małżeństwa. Teraz czułaś przerażenie i niepewność. Nie wiedziałaś jak Andreas zareaguje na to, że z tej waszej jednej nocy będą takie konsekwencje. Nigdy też nie rozmawialiście o tym by mieć jeszcze jedno dziecko. Czułaś się zagubiona. Nie wiedziałaś co robić. Miałaś tylko nadzieję, że to wszystko jakoś samo się rozwiąże. Nie przypuszczałaś tylko tego co zobaczyłaś gdy weszłaś na halę. To wszystko zmieniło.

Zobaczyłaś go już od progu. Stał na środku korytarza i się uśmiechał tak jak to najbardziej lubisz. Ukazywał się wtedy takie dołeczki w policzkach. Zawsze gdy je widzisz, masz ochotę je schrupać. Tym razem zaś, zastanawiasz się czy wasz maluszek też je po nim odziedziczy. Miałaś nadzieję, że tak. Chciałaś aby to dziecko miało zarówno cechy twoje jak i Andreasa. Miałaś nadzieję, że Alicja i Łukasz ucieszą się z tego, że będą mieć brata albo siostrę. Chciałaś żebyście byli jedną wielką rodziną. Straciłaś czujność. Byłaś tak szczęśliwa, że zapomniałaś, że masz patrzeć pod nogi. Stawiać krok po kroku, a nie pędzić w nieznane. Rozpędziłaś się. I teraz będziesz za to cierpieć. Andreas nie był tam sam. Obok niego stała kobieta. Również się uśmiechała. Po chwili pocałowała go prosto w usta i odeszła. Gdy przechodziła obok ciebie rzuciła ci spojrzenie mówiące: "on jest mój". Wiedziałaś już. Znowu zostaniesz sama. Andreas cię zdradził. Oszukał. Znowu zostałaś okłamana. Czułaś się o wiele gorzej niż wtedy gdy zginął twój mąż.Wtedy czułaś, że udało wam się przez ten wspólny czas zbudować coś trwałego.Teraz zaś czułaś ogromną pustkę. To uczucie obezwładniło cię całkowicie. Stałaś tam na środku hali. Nie wiedziałaś po co tam przyszłaś. Wiedziałaś tylko, że dłużej tam nie zostaniesz. Gdy chciałaś zrobić krok w stronę wyjścia, Andreas cię zauważył. Zobaczył twoją twarz i on też już wiedział. Wiedział, że widziałaś go z tą kobietą. Wiedział, że stracił całe twoje zaufanie. Czuł się z tym paskudnie. Wiedział, że to on zawinił. Chciał z tobą porozmawiać, wszystko wyjaśnić. Nie chciałaś go słuchać. Gdy on już chciał iść w twoim kierunku cofnęłaś się. Odwróciłaś się i wybiegłaś. Biegłaś tak szybko jak tylko pozwalały ci na to nogi. Wsiadłaś do swojego samochodu i z piskiem opon odjechałaś. Chciałaś się znaleźć jak najdalej od tego wszystkiego. W szczególności od Andreasa. Kielce. Tylko taka myśl ci przyszła do głowy. To one zawsze były twoim domem. Tam czułaś się bezpiecznie. Nie to, że ci w Magdeburgu było źle, ale po prostu czułaś, że to jednak nie jest to. Chciałaś się tam jak najszybciej znaleźć. Chciałaś wrócić do domu.

Po długich pięciu godzinach wreszcie znalazłaś się w Kielcach. Karol był bardzo zdziwiony, gdy zadzwoniłaś z prośbą, aby odebrał was z lotniska. O nic nie pytał i to było w tym momencie dla ciebie dowodem, że możesz zawsze na niego liczyć. Przygarnął was również do siebie, gdyż swoje dawne mieszkanie już sprzedałaś, a do rodziców i teściów nie chciałaś jechać. Po położeniu marudnej Alicji, wreszcie mogłaś się komuś wygadać. Tylko, że nie wiedziałaś jak zacząć. Karol chcąc aby rozwiązał ci się język zaproponował alkohol.
-Jestem w ciąży.-wypaliłaś.-Będę mieć kolejne dziecko, które wychowa się bez ojca. A ja znowu zostałam sama. I co ja mu powiem, gdy zapyta gdzie jest ojciec? Ala wie, że jej tata nie żyje. A Andreas przecież żyje! Tylko, że nic nie wie. A co jeśli się kiedyś dowie?-Z każdą chwilą zaczynałaś coraz bardziej histeryzować. Nie potrafiłaś się uspokoić.
-Karolina, uspokój się. To nie jest dobre ani dla ciebie, ani dla dziecka. Wdech. Wydech. Spokojnie.- Karol jako jedyny w tym towarzystwie zachował zimną głowę. -To teraz powiedz mi co się stało, że wróciłaś.-zapytał, gdy po jakimś czasie udało ci się w końcu uspokoić.

I tak zaczęłaś opowiadać. Od początku waszej znajomości z Andrzejem. Większość z tego Karol już wiedział, ale teraz jego wiedzę uzupełniłaś o kolejne informacje. Gdy skończyłaś poczułaś się bardzo wyczerpana i lżejsza. To prawda, że spowiedź oczyszcza. Miałaś teraz wrażenie, że możesz przenosić góry. Tylko, że w tej kobiecie, którą widziałaś rano z Andreasem, coś ci nie pasowało. Coś w wyrazie jej twarzy. Miałaś wrażenie, że już ją gdzieś widziałaś.



Jak dobrze tu wrócić z nowym rozdziałem. Nie miałam pojęcia jak mi tego brakowało. Wszystko miało tu trochę inaczej wyglądać, ale gdzieś się w pewnym momencie pogubiłam. Może więcej wyjaśnień będzie za dwa tygodnie, gdy dodam epilog. 
Jak myślicie co to jest za kobieta? Osobiście na sam koniec przyszło mi do głowy, że ktoś tu mógł zmartwychwstać. Ale na te wyjaśnienia zapraszam za tydzień. 
Mam problem z ostatnim rozdziałem, bo mistrzostwa poszły nie tak. 
Pozdrawiam i ściskam bardzo mocno :*