środa, 20 maja 2015

2.Rodzina

Gdy już w końcu dotarłam na halę okazało się że chłopacy 10 minut temu skończyli trening. Bartek oczywiście został aby upewnić się że nic mi nie jest. Na szczęście udało mi się go uspokoić. Nie tracąc czasu poszłam do prezesa, który miał mi pokazać cały budynek i mój gabinet. Gdy skończyliśmy okazało się, że za godzinę ma się odbyć drugi trening. Jako, że pierwotnie miało mnie na nim nie być zadzwoniłam do Magdy, żony Bartka, aby ją uprzedzić, że nie przyjadę teraz po Alę. Gdy skończyłam rozmawiać zeszłam do stołówki zobaczyć co tam pożywnego serwują. W końcu muszę wiedzieć czym zawodnicy się odżywiają. Zamówiłam sałatkę i jedząc ją przeglądałam portale społecznościowe w telefonie. Nagle na wysokości swoich oczu zobaczyłam tacę z jedzeniem. Podniosłam oczy do góry i zobaczyłam...
-Andreas.-wymsknęło się z moich ust, które były szeroko otwarte.
-Też się cieszę, że cię widzę. Mogłabyś zamknąć usta? Bo ludzie się dziwnie na nas patrzą.-posłusznie je zamknęłam.
-Co ty tu robisz?
-To samo co ty.-chyba zrobiłam jakąś dziwną minę, bo dodał:-Jem.
Dlaczego czuje się jak idiotka? Nie odzywając się do siebie zaczęliśmy jeść. Gdy skończyłam usłyszałam, że dostałam sms. Tak jak przewidywałam od Karola.
"Jak sobie radzisz?" 
 Przewidywałam, że już wiedział o mojej porannej stłuczce. Na szczęście nie zapytał o to. Szybko odpisałam:
"Jest OK. Spóźniłam się do pracy. Miałam małą stłuczkę. Jak zapewne wiesz :D Tęsknie za Kielcami :( "
Gdy kliknęłam wyślij usłyszałam głos Andreasa:
-Muszę lecieć. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
 Och good też mam taką nadzieję. Zerknęłam na zegarek. Okazuje się że mam jeszcze 10 minut zanim zacznie się trening. Nie chcąc się znowu spóźnić odniosłam naczynia i poszłam do swojego gabinetu, aby zostawić tam swoje rzeczy. Idąc na halę przechodziłam koło szatni, z której wyszedł Bartek. Tak więc ten kawałek, który nam został przeszliśmy razem wygłupiając się.Po dotarciu na halę okazało się, że są już wszyscy zawodnicy, trenerzy i nawet prezes. Oczywiście my z Bartkiem się spóźniliśmy.
-Już myślałem, że pani miała jakiś wypadek w ciągu tej godziny.-zażartował prezes-No to już chyba wszyscy są... Rojewski! Czy ty się kiedyś nauczysz nie spóźniać?-przywołał kogoś do porządku. Odwróciłam się i ujrzałam Andreasa. Jego rozmierzwione włosy, koszulka ubrana tyłem do przodu i buty, które trzymał w ręce świadczyły o tym, że to jednak on był ostatni. Gdy mnie zobaczył myślałam, że oczy mu wyjdą z orbit.-To teraz już na pewno jesteśmy w komplecie. Moi drodzy chciałbym wam przedstawić Karolinę Bielecką naszego nowego dietetyka. Mam nadzieję, że wasza współpraca będzie owocna. Pani Karolino oddaje pani głos.
-Tak jak pan prezes powiedział nazywam się Karolina i będę waszym dietetykiem. Za chwilę rozdam wam kartki i je wypełnicie. Jeśli macie jakieś pytania odnośnie menu to jestem dostępna od 8.30 do 13.00 w swoim gabinecie. A jeśli chcecie coś o mnie wiedzieć to pytajcie Bartka.-uśmiechnęłam się jak najpiękniej tylko potrafiłam i rozdałam wszystkim kartki. Z rozpędu nawet pan prezes dostał. Stwierdził, że może dla niego też wymyślę jakiś zestaw żywieniowy. Tylko mam pamiętać, że on dużo czasu przebywa za biurkiem.



-Antoś? Antoni. Ładnie.
-Chyba oszalałeś. Przecież to będzie dziewczynka. 
-Ciekawe skąd ty o tym wiesz?
-Mam takie przeczucie. 
-A ja mam przeczucie, że to będzie chłopiec. Tomek. 
-Kochanie, ale tylko kobiety mają przeczucia. Będzie dziewczynka. Alicja. 
-Słońce, a jak będzie chłopiec? 
-Łukasz. 
-Jesteś tego pewna?
-Tak jak bardzo cię kocham. 

To jedno z moich ulubionych wspomnień o Robercie. Mimo, że miał inne imiona dla naszych dzieci zgadzał się z każda moją propozycją. Potrafił również wyrazić swoje zdanie, żeby nie było. Ale był człowiekiem niezwykłym. Po prostu. I za to go tak bardzo kochałam. I kocham nadal. Teraz jego miłość spogląda na mnie w oczach naszego dziecka. Mają ze sobą wiele wspólnego. Robert nie mógłby się jej wyrzec. Najlepszym dowodem jest na to fakt, że obydwoje nie cierpią rano wstawać. Mają nawet te same gesty nakładania kołdry na głowę. Co ciekawe działa na nich ta sama metoda.
Gdy zaczynasz rozpakowywać ostatni karton drzwi do domu otwierają się. Następuje po nich głośny krzyk:
-Mamo gdzie jesteś? Wróciłam!
-Zaraz zejdę! Idź do kuchni.-Został ci do rozpakowania ostatni karton, z którym wiąże się najwięcej wspomnień. Chyba cieszysz się że z otwarciem musisz trochę poczekać. Zamykasz drzwi od swojego pokoju i schodzisz na dół. W kuchni zastajesz Alicję i Magdę.
-Cześć dziewczyny.-mówisz wesołym głosem.
-Hej-odpowiada Magda.-Przyprowadziłam zgubę.
-Dziękuje ci bardzo nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Zostaniesz na kolacji? Zrobiłam pizzę.  Zawołaj resztę rodziny i jemy.
-Niestety muszę odmówić. Bartek postanowił dzisiaj również zrobić pizzę.
-Tylko, że moja będzie smaczniejsza.-zaśmiałam się.
-I jadalna.-dodała Magda.-Naprawdę muszę już lecieć.
-W takim razie zapraszam was w weekend na powitalną kolację.
-Coś słyszałam, że rozpoczęcie sezonu ma być w tym roku u ciebie. Dobra lecę. Pa. Do jutra Ala.
Rozpoczęcie sezonu u mnie? Dobrze, że się o tym dowiaduje. Niestety, a może i stety nie mogłam się dłużej nad tym zastanowić, bo Alicja domagała się mojej pizzy.

-Mamo,a kiedy odwiedzimy tatę?-zapytała Alicja, gdy po kolacji usiadłyśmy się w salonie. Ona oglądała bajki, a ja zabrałam się za ankiety chłopaków.
-Myślę, że może uda nam się jeszcze zanim zaczniesz chodzić do przedszkola.
-To fajnie, bo chciałabym mu powiedzieć, że fajnie mi się tu mieszka. Smutno mi bo nie ma wujka Karola, ale wujek Bartek jest śmieszny. I mam się z kim bawić. Szkoda, że nie mam rodzeństwa.

-Kochanie,a co powiesz na jeszcze jednego maluszka?-zapytał twój małżonek głaszcząc już twój dość zaokrąglony brzuch.
-Robert, ale jeszcze nam się Ala nie urodziła, a ty już planujesz kolejne? 
-Słońce ja już mam całe życie z tobą zaplanowane. 
-Robert nie planuj życia, bo ono weryfikuje nasze plany. 

Niestety nasze życie nie okazało się długie i szczęśliwe.



Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam.
Mam taki zapierdol w szkole, że nie wyrabiam.
To dopiero trzeci rozdział,a ja chyba nie wiem jeszcze do końca mam dla was złą wiadomość. Powrócę dopiero po długim czerwcowym weekendzie. Chyba nic wcześniej sensownego nie uda mi się napisać. Chyba, że wydarzy się cud.
Zero pomysłu w głowie na ten rozdział. Na następny też. Wiadomo, że będzie impreza :D
Rozdział powinien nazywać się do dupy.
W poprzednim rozdziale wprowadziłam was w błąd, bo akcja zaczyna się rozgrywać w sierpniu. Nie wiem dlaczego napisałam tam wrzesień.
Wynagrodzę wam to jakoś.
I chyba zmienię narrację. 
Pozdrawiam :*


7 komentarzy:

  1. Nie rób przerwy :O
    super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faaaaajnie:)
    Będą tutaj inni szczypiorniści poza Bartkiem Karolem i Andrzejem ?

    OdpowiedzUsuń
  3. No trudno, jak mus to mus, poczekamy i do czerwca :D Ale znam takie dziury , keidy nie ma się weny kompletnie, a i czas nie pzowala żeby się skupić. Miałam tak kilka ostatnich miesięcy, a o liczbie zaczętych i nieskończonych opowiadań to nawet nie wspomnę, bo kilka folderów tego mam :O Ale przejdę do rozdziału, zeby nie przedłużać, bo już pewnie zanudzam, ale dawno nic nie komentowałam, więc gdzieś trzeba się wygadać :D rozdział swietny i choc to początki, to zapowiada się dosyć ciekawie. I czemu Andreas a nie Andrzej po prostu? no cóz, skoro tak się przedstawił, to szkoda, bo Andrzej przecież ładniejsze ! :D Kurde, narobiłaś ochoty na tą imprezę, a tu nie wiadomo kiedy rozdział :/ Fajnie będzie, jak jej się cała drużyna do mieszkania wpakuje ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam równie wielki zapierdziel, więc doskonale cię rozumiem. Jeśli chcesz zrobić przerwę, nie będę cię powstrzymywać, ale proszę cię bardzo ładnie, byś o nas nie zapomniała! ;)

    Andreas okazał się Andrzejem, Karolina dietetyczką, co będzie dalej? ;DD Dobrze czasem poczytać coś o szczypiorach. Przecież to takie kochane chłopaki! Ah, nie mogę się doczekać, co będzie dalej!
    Mam nadzieję, że rozdział jednak pojawi się trochę częściej.
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowe opowiadanko z Andrzejem Wroną w roli głównej. Komentarze mile widziane :)
    http://doswiadczeniprzezlos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń